Jakoś ostatnio wyszło, ze wraz z Tsume napisałyśmy coś zabawnego i jednak wnoszącego coś do historii Axis Powers Academy. Jednocześnie jest to chyba najdłuższy "rozdział" APA jaki powstał. Mam nadzieję, że się spodoba xD Btw. chyba znów zacznę pisać Axis Powers w formie pamiętnika xDDD
Volti
siedział na balkonie papieskim z wielka satysfakcją na pyszczku,
wpatrując się w Neco i Tsume, które wołały go z dołu
placu świętego Piotra w Watykanie.
-
Volti! Złaź stamtąd! Co ty wyrabiasz? - krzyczała Tsume nie mogąc
opanować złości - Idziemy tam! - zakrzyknęła i ruszyła dzikim
pędem do środka domu papieskiego.
-
Do papieża?! - ruszyłam za nią.
- Jasne, papież to spoko gość. Zrozumie – stwierdziła hobbitka wykonując zacny slalon pomiędzy duchownymi.
No tak, ale jak to sie stało, że obie znalazłyśmy się w stolicy papieskiej, same z Voltim i dlaczego? Cóż to długa historia.
- Jasne, papież to spoko gość. Zrozumie – stwierdziła hobbitka wykonując zacny slalon pomiędzy duchownymi.
No tak, ale jak to sie stało, że obie znalazłyśmy się w stolicy papieskiej, same z Voltim i dlaczego? Cóż to długa historia.
RETROSPEKCJA
Siedziałyśmy
wieczorem z Tsume w pokoju podczas gdy Usagi wybyła na kolejną noc
gdzieś z Iwanem. Nie dopytywałam się gdzie ale zapewne były to
jakieś imprezy.
- Czemu zaprosiłaś mnie do polubienia fanpejdża Dżermola?zapytała nagle przeglądając facebooka.
- Czemu zaprosiłaś mnie do polubienia fanpejdża Dżermola?zapytała nagle przeglądając facebooka.
-
Bo to nasz dyrektor – odrzekłam
T:
No i co z tego, że nasz dyro XDD Niech mnie do znajomych zaprosi, a
nie mam mu fanpejdże lajkować
N:
On nie umi się fb obsługiwać A nasz informatyczka, młodsza
siostra Alfreda (femka) zrobiła takowy fp.
T:
Boszeee... XD Biedny Dżermol
N:
Wgl te pierwsze klasy u.u Same femki '-' Tylko jeden taki z Białorusi
fajny xD No i Tosiek się mnie uczepil
T:
Kuźwa, mam go zabić?
N:
Antonia? ._. Czy tego bialoruska?
T:
Tośka
N:
Nope. Ale jak będzie mnie szukać to mnie nie ma :I *Siada przy
biurku* Germania znów zadał do napisania wypracowanie, ty nie
piszesz? *sięga po zeszyt i pióro*
T:
Yyy... Jakie wypracowanie? XD
N:
No to o literaturze średniowiecznej ;-; Znów spałaś na
lekcji?
T:
Uee... Nie... XD Czytałam... Ej, a jak mu napiszę o tresurze koni w
XVII wieku to mi uzna?
N:
Zawsze ci uznawał więc chyba będzie git *pisu pisu pisu* Ale
Integra jak się dowie to może się czegoś uczepić.
T:
Łeee tam! Ona nie uczy mnie literatury.
N:
No miejmy nadzieję, że Dzermani nie wyśle na urlop jak to zrobiła
ze Starożytną Grecją i Spartą. Teraz ma odejść jeszcze Watykan
Nie rozumiem dlaczego tak robi .
T:
To jakiś spisek... Ja ci to mówię! W mojej 369-letniej
karierze zawsze to się tak zaczynało
N:
Wgl to ona coś do ciebie ma i nikt nie wie co. Jednak to dziwne że
nadal cie nie wyrzuciła ;-; Coś ty jej zrobiła że taka
apodyktyczna teraz, a?
T:
Nic. XD A przynajmniej nie wiem, że coś zrobiłam, to samo było za
Rewolucji i jakobinów, też się mnie uczepili i do tej pory
nie wiem czemu...
N:
Znając życie wszystko się wyjaśni pod koniec roku szkolnego xD
Jak ostatnio xD *Zaczyna się śmiać* Ale Francis chyba cie lubi xD
T:
Niech spieprza na bambus, ten wypierdek mamuci :C
N:
Hahahahaha xD *tak się śmieje że aż spada z krzesła i.. dalej
się śmieje* Ale jednak go nie zabiłaś choć mialaś go podanego
jak na tacy xD
T:
Gdybym go zabiła nie miałabym na co polować i byłoby nudno...
Wystarczy mi, że na mój widok będzie reagował jak na SSmana
z owczarkiem u boku (tak, owczarkiem jest Voltaire :D)
N:
No chyba, że W sumie Axis Powers ma osiem klas xD Nudno by było xD
*Doczołguje się do łóżka* Właśnie, gdzie Volti?
T:
Gdzieś się szlaja, pewnie poluje na żaby czy coś innego w parku.
N:
Aaa takie buty *zerka na piętro łóżka* Usagi gdzieś wybyla
z Iwanem Właśnie.... Iwan mówił, że Wang mówił, że
Kiku mu wspominał jak słyszał, że Alfred rozmawiał z Arthurem,
który powiedział mu, że Francis słyszał od braci Włochów,
że Rzym chce zabrać wybrane osoby na jakiś wyjazd do innego
państwa
T:
Cococococo? Jedziemy! Można się jakoś zapisać?
N:
Rzym ponoć osobiście wybiera takowe osoby. Ale chyba można się
upomnieć Ponoć to do Francji, do Paryża
T:
Meh... :I No cóż... .__. Well, fuck it...
N:
Ale germania ma być ponoć opiekunem
T:
Kuźwa, do dupy XD Ostatnim razem jak tam byłam mało co mnie nie
zgilotynowali D; Nie może to być po prostu sam Wersal?
N:
Chyba nie ._. Trzeba by Dziadzia popytać na gastronomii Ja to bym
chciała zobaczyć lok triumfalny i wieże *Siada na łóżku
opierając się o ścianę*
T:
Przy łuku mogą cię rozjechać, a wieża byłaby fajna, gdyby nie
milijon turistasów.
N:
Wycieczka szkolna chyba będzie mieć "immunitet" cn? XD
*Ktoś nagle puka do drzwi*
T:
Jaki kurna immunitet? Chyba nie Integra w walizce... -.-
N:
Hy *ktoś znowu puka. Neco Chowa się pod łóżko* Jeśli to
tosiek to mnie nie ma. *znika pod łóżkiem*
T:
*z niezadowolonym pomrukiem idzie w stronę drzwi* Czego tam?
A:
*za drzwiami stoi Tosiek* zastałem Neco?
T:
Nie. Gdzieś się szlaja, po nocy...
A:
Yyy a nie ukrywa się przede mną? Ostatnio jak mnie zobaczy to
ucieka jak przerażony kot ._.
T:
Serio? Być może... Kto wie, co jej siedzi w głowie...
A:
No nic, jak będziesz ją widzieć przekaż że byłem *Hiszpan
oddala się*
T:
Poszedł sobie
N:
Ufff *Wypełzłszy spod łóżka siada na nim*
T:
Czemu go aż tak unikasz? Wystarczy jedno słowo i po nim... Wiem jak
dobrze ukryć ciało
N:
Nie chce mieć z nim nic wspólnego. Raz mi pomógł i
myśli, że może mnie zapraszać na obiadki i spacery poza szkołą
*Stwierdza niezręcznie*
T:
Mehehe xD Może lepiej na niego uważać, naśle na nas jeszcze
Hiszpańską Inkwizycję
N:
Nie chce mieć jej znów na głowie ;-; * robi się blada*
T:
Nie dziwię ci się *przeciąga się* Chyba w końcu muszę się
nauczyć sztuki bycia animagiem... Mogłabym dla nas szpiegować
N:
To już pierścień ci nie wystarcza?
T:
Wiesz, warto wiedzieć więcej, zresztą miło by było móc
stawać się zwierzęciem.
N:
Hmm w sumie *zamyśla się na moment* A to jakiś testów się
nie zdaje przypadkiem?
T:
Wystarczy zarejestrować się w Ministerstwie Magii
N:
Osobiście?
T:
Niestety
N:
Ciekawe czy Integra pozwoli ci jechać ._. Ewentualnie znowu Voltiego
się zmieni w ciebie
T:
Haha, a ja jak się schowam?
N:
Nie wiem .-. Coś się wymyśli *Nagle do pokoju bez pukania wpada
Gilbert*
T:
Ło kurde!
N:
Co ty tu robisz, Gilbo?
G:
uciekam
T:
Przed kim?
G:
Przed młodszą siostrą Francisa!
T:
Are...?
N:
Pierwszoklasistka
G:
Panie Olo ratuj ;-; to sprawa jak Natasza i Iwan ;-;
T:
Wskakuj do szafy!
*Gilbo
w ostatniej chwili wskakuje do szafy a do pokoju wpada chudziutka
blondynka z włosami spiętymi w kok, ubrana w niebieską koszulkę
na ramiączkach i czerwoną spódnice*
Ona:
Jest tu Gibli?
T:
Nie
Ona:
ale na pewno?, czuje jego perfumy
T:
Kręci się tu ciągle, więc nic dziwnego...
N:
no racja. Często tu bywa
Ona:
ha! Ty pewnie jesteś Neco! Tosiek wszędzie cie szuka *wychyla się
z pokoju i woła Hiszpana. Neco gwałtownie wstaje i migiem znajduje
się przy szafie i otwiera ją po czym wskakuje do niej*
Ona:
eeeee co to było? * Zjawia się Hiszpan*
A:
co jest?
T:
*rozgląda panicznie* Te, Tosiek, a tak w ogóle to czy Izabela
Kastylijska nie była chora na umyśle?
A:
kto? *Zdezorientowany*
Ona:
jego ukryła się w szafie. Zapewne Gilbo też tam jest. Uwierz mi,
ją nie fiksuje. Tooosiek
T:
Szafa? Jaka szafa? Kto się ukrył? Co się tu dzieje w ogóle?
Z łaski swojej, czy moglibyście wyjść? Mam jeszcze wypracowanie
do napisania.
A:
Panie Olo, ale przecież wszyscy wiedzą, że kasą szafę prowadzącą
do Narnii *podchodzi do szafy i otwiera ją a z jej głębi wypada
Gilbert i Neco. Francuzka bierze Prusaka za fraki i wynosi go z
pokoju. Tosiek patrzy dziwnie na Neco, która ucieka wzrokiem
stając z podłogi*
T:
Yyych...! GRANAT!!! KRYĆ SIĘ! *robi epicki skok pod łóżko*
*Neco
idzie w ślady Pana Olo*
A:
eeeeee co jest grane?
T:
*Tsume wyrzuca na środek pokoju zwinięte skarpetki* Idioto!
Uciekaj!
A:
yyyyy... *Robi dziwną minę i przekazując skarpetki rzuca krótko:*
A:
Neco, wpadne później. Mam pewną sprawę *I wychodzi z
pokoju*
T:
*wychodzi z kryjówki* zawsze działa
N:
*Również wychodzi* Dzięki za ratunek
T:
Nie ma za co, polecam się na przyszłość ^^
N:
Jak zwykle *Zamyka szafę* Właśnie... chyba się wiza do Narnii
skończyła bo nie dało się wejść
T:
Meh... Znowu...
N:
A kiedy ostatnio wyrabiałaś?
T:
Dla ciebie dawno
T:
No nie, znowu mam się ciągnąć po urzędach?
N:
A może to przez Gilba On chyba nie ma wizy
T:
No kuźwa! Zabiję gówniaka
N:
._. *siada na krześle obrotowym* Cóż, jutro po lekcjach
pójdziemy gdzie trzeba i się załatwi. Właściwie to teraz
masz dwóch francuzów do zabicie xD
T:
Niestety... A jeszcze gorsza jest myśl, że to jedna rodzina. Mam
tylko nadzieję, że nie mają w sobie krwi Burbonów...
N:
Wolalam jednego Francisa ;-; O a poznałaś Sakure? To młodsza
siostra Kiku. sympatyczna dziewuszka. Ano i młodszego brata Eldzi.
Nigdy nie wspominała, że ma brata. Uroczy jest. Jak mu tam
było....?
T:
Nie, nie znam ludzi z pierwszego roku
N:
Niektóre to naprawdę podejrzane typki. Np. Młodsza siostra
Berwalda
T:
Mło-mło-mło... *zaczyna trząść się jak w febrze* Czemu...? Za
co mnie tak karzą... D;
N:
No.... *cichnie na moment* no mówię, podejrzane typki. Choć
wiele osób jest spoko. Nie sądziłam, że Roderich ma jakąś
rodzinę. Co wielka dziwi mnie, że w pierwszych klasach to zaledwie
5 chłopaków chyba jest No i klasa bardzo liczna jakby nie
patrzeć.
T:
No pacz... Jejku, jejku, z kim nam się przyjdzie użerać...
N:
No taki Arthur to się cieszył, że jego kuzyn z Sealandii przyjdzie
do nas dopiero za rok czy dwa xD to samo mówił Francis o
kuzynce z Monako.
T:
Kudełe...
N:
Ale za to można pomylić Wanga z jego siostrą xD są identyczni xD
T:
Haha, no cóż, przynajmniej oni..
N:
Choć i ta franca do francisa podobna. Nie wiem jak jej tam...
Ciekawe czy ktoś od nich też pojedzie na tą wycieczkę do Paryża.
T:
Jeszcze by tego brakowało, ten kraj wystarczająco mnie
nienawidzi... I z wzajemnością.
N:Tylko
ciekawe kto będzie kierowcą skoro Alucard ciągle gdzieś znika
T:
Haha, też jestem ciekawa, byle nie Dżermania
N:
Dżerman nie ma chyba prawajazdy
T:
Jak to?
N:
No a widziałaś go kiedyś za kółkiem?
T:
Ym... No nie, ale Rzymu też nie...
N:
Dziwne ._. Jak był u mnie w szkole żeby zapytać o to czy chce do
tej akademii to... w sumie niczym nie przyjechał. Później
widziałam go tylko na lotnisku może taksówką jechał? Nie
wiem
T:
Trzeba to wyczaić...
N:
Ano. Albo Ludwiga podpytać, albo braci Włochów. Może wiedzą
*przez
klapkę w drzwiach wsuwa się Voltaire zadowolony z siebie*
T:
Tu jesteś, niedobry!
V:
Wybacz, byłem zajęty tropieniem drozda, który chyba się tu
zadomowił.
T:
Przecież zakazałam polować ci na ptaki! Słuchaj, jest sprawa.
Pójdziesz do pokoju Francka kanałami wentylacjnymi i zajumasz
mu wszystkie pidżamy, nie będzie miał jak spać, hehe! >:D
N:
Ale Francis śpi nago ;-;
T:
Czo... D: Kuźwa...
N:
Noooo... raz w nocy lunatykowałam i obudziłam się w pokoju Bad
Trio ;-;
T:
To chyba było straszne....
V:
To co mam mu zajumać...?
N:
Bardzo straszne ;-; Możesz zajumać mu pamiętnik Trzyma to pod
materacem łóżka w nogach
T:
Neco, jesteś geniuszem, to może go upokorzyć na dobre.
V:
Sie robi *Jenot wczołguje się pod jedno z łóżek, gdzie
jest kanał wentylacyjny*
N:
Może, może Kto wie Zależy co tam pisze. Ale żaden ze mnie geniusz
xD
T:
Wiesz nie pomyślałam o pamiętniku
N:
Bo nikt nie wie że go ma. Ale jak odwiedzam czasem Gilba to mi
drobniaki wpadły pomiędzy materac i łóżko Francisa. I
znalazłam ów pamiętnik
T:
Czemu go ze sobą nie zabrałaś?! XD
N:
Bo prawie mnie nakrył że go znalazłam. Z resztą nie wiadomo co on
z nim robił ;-; no i nie pomyślałam o tym
T:
Kurdeczka...
*Po
chwili spod łóżka wychodzi Voltaire z tajemniczym
zeszycikiem w pysku, bezceremonialnie rzuca go na podłogę*
N:
Tak! To ten zeszyt
T:
Meh, jest jeden problem...
N:
Jest po francusku?
T:
*przegląda* Taaa...
N:
Jest w akademii ktoś jeszcze kto zna francuski *robi obojętną
minę*
T:
A znasz go na tyle dobrze, że to odczytasz?
N:
Nie mówię o sobie ;-; Tosiek umie ;-;
T:
Kuźwa... D;
N:
Może któryś z twoich znajomych w gniewnie umie francuski?
T:
Niestety nie... Volti?
V:
Tak?
T:
Pamiętasz jak robiłeś mi dyktando z języka obcego? Mówiłeś,
że umiesz czytać każdy język...
V:
Może i tak może i nie...
T:
O nie, nie próbuj teraz swoich gierek...
N:
Volti umie francuski?!
T:
Jako zwierzę, które zdobyło mowę ludzką rozumie każdy
język, a przy okazji nauczono go czytać...
V:
Wiesz, że nic nie jest za darmo...
N:
I ktoś nauczył go szantażować
V:
Taka moja natura. Uważaj, żeby czasem nie paść ofiarą mojego
żartu.
T:
Voltaire! Dość tego, czytaj to!
*Jenot
machając ogonem wybywa z pokoju przez drzwiczki*
T:
Szlag go!
N:
No ej! Gdzie on!?
T:
Meh, jestem złym właścicielem...
N:
No nic... *wyciąga telefon i dzwoni* Buenas tardes, Antonio. śpisz
już? Wpadnij do naszego pokoju *Rozłącza się*
T:
Czo... .___.
N:
On nam to przeczyta *podnosi zeszyt z podłogi*
*chwila
później Antonio zjawia się w pokoju Golden Bad Trio*
A:
Buenas tardes. Co się dzieje? W czym mogę pomoc?
T:
*bardzo cicho* w niczym
N:
Mamy sprawę ale to musi zostać w tajemnicy. Między nami...
znaczy... między naszą trójką
A:
rozumiem. Ale o co chodzi? * Paczy to na Neco to na Pana Olo*
T:
*siada na podłodze z pytającym spojrzeniem czy na pewno można mu
zaufać*
A:
yyyy Panie Olo co to za wzrok
N:
chodzi o to, czy nikomu na pewno nie wygadasz, rozumiesz? * Czuje jak
jej policzki powoli robią się czerwone*
A:
no jasne, że można *uśmiecha się* Czy kiedykolwiek ktoś się na
mnie zawiódł?
T:
Dobra, kawa na ławę! Wiedziałeś, że ugryzienie hieny ma nacisk
kilku ton? Nie żeby to była jakaś aluzja, że jeśli się wygadasz
to umrzesz w cierpieniach...
A:
Rozumiem, rozumiem. Przyrzekam na mój hiszpański honor, że
nikomu nic nie powiem. Jednak nie sobie też niczego za darmo. *Robi
poważną minę*
T:
Hm?
A:
Od kilku dni usiłuje zaprosić Neco na wyjście na miasto, jakiś
spacer. Pomogę wam jeśli NecoMi przyjmie moje zaproszenie
T:
Neco... Ta decyzja należy do ciebie... Jeśli o mnie chodzi, aż tak
bardzo na tym mi nie zależy...
N:
*Robi się coraz bardziej czerwona* Ale się zgadzam. Zrobię
wreszcie coś przydatnego *Tosiek się uśmiecha*
A:
Więc o co chodzi?
T:
*podsuwa mu zeszyt pod nos* Przetłumacz to.
*Hiszpan
bierze zeszyt*
A:
Dajcie mi kartki i długopis *Neco podaje a Tosiek zaczyna zawzięcie
tłumaczyć na język który obie dziewczyny znają. Po dwóch
godzinach czekania i wsuwania mikado Tosiek wreszcie kończy i daje
Tsume przetłumaczony tekst po czym siada w nogach łóżka
Neco*
*Neco
wpatruje się w Tsume i czeka na jakikolwiek rezultat* xD
T:
*czyta z lekkim obrzydzeniem* Typowy Francuz... Ta...
N:
I co i co??
T:
*podaje* Meh, daj spokój...
N:
*bierze i czyta* No tego...w sumie to nic ciekawego to nie jest
T:
No właśnie... W papcior D: Tyle zachodu na nic...
N:
I jeszcze całą noc na to straciłyśmy, a dzisiaj mamy trzy
historie z Integrą pod rząd D:
T:
ZA CO?! Kuźwa, lubię historię, ale z nią... I JESZCZE
WYPRACOWANIE DLA DŻERMANII!
N:
O shit! nie napisałam do końca!
T:
Ja w ogóle nie zaczęłam... Napiszę na historii... .__.
N:
Ale pierwsza jest literatura, historie są ostatnie ;-;
T:
CHOLERA! Mam plan... I gdzie jest Usagi?
N:
Usagi u Iwana, ona tam niedługo chyba zamieszka xD Pewnie zjawi sie
na dwóch ostatnich lekcjach albo wcale i jaki plan?
T:
*bierze kartkę i zapisuje to przypadkowymi słowami* Hehe, Dżermol
padnie jak to zobaczy. XD
N:
ŻE CO?! *zerka na Tośka, który zasnął* A co zrobimy z nim?
Czy go tutaj tak zostawić?
T:
Wywleczmy go na korytarz :'D
N:
Aaaa-a-a może niech tak sobie śpi? później przecież
pójdzie, nie?
T:
No jak chcesz, idziemy na śniadanie i lekcje?
N:
No to by było gdybyś nie poszła na śniadanie xd A może dzisiaj
zawiniemy się z lekcji?
T:
Kurna... Ale Integra mnie zabije jak mnie na lekcji nie będzie...
N:
Może wyśle się Voltiego ;-; albo... albo... pójdziemy niby
do pielęgniarki i wypisze nam zwolnienie... kto jest pielęgniarką
Dziadzio?
T:
A bo ja wiem... XD A Volti gdzieś zniknął...
N:
Mołdawia jest pielęgniarką. Wymigamy sie tym, ze idziemy go
szukać? Pierwszy raz nie mam napisanego wypracowania na literaturę
;-;
T:
Może być, co prawda, dostanie mi się, ale kij "mój
zwierzak jest ważniejszy"
N:
Możemy Dziadzia poprosić o zwolnienie z dzisiaj, on zrozumie.
T:
No, bardzo dobry plan!
N:
No to idziem *wciska na nogi glany*
T:
Oke
*po
wciśnięciu sie w glany zerka jeszcze na Tośka, który śpi
na jej łóżku wtulając sie w jej poduszkę w tygryski, po
czym ciągnąc Tsume za sobą wychodzi z pokoju i kieruje sie do
pokoju Rzymu*
*tuptuptup*
T:
Ale wiesz, że ten układ z Tośkiem był bez sensu...
N:
Czemu? *robi sie czerwona?*
T:
Bo nic ciekawego się nie dowiedziałyśmy, a ty i tak musisz z nim
na spacer iść...
N:
No ale nie wiedziałyśmy, że tam nie będzie niczego ciekawego
*stwierdza czując jak płoną jej policzki xD*
T:
Hahahue :'D
N:
No co? *robi dziwną minę* to poświęcenie!
T:
Fakt, tylko czemu się czerwienisz...
N:
Yyyyy *odwraca głowę * taki klimat mamy *mówi nerwowo* no
pacz, już jesteś przed drzwiami pokoju Rzymu
T:
O fakt. XD
N:
No dobra
T:
Ja pukam ty mówisz.
N:
OK, to pukaj
*wali
otwartą dłonią w drzwi*
*drzwi
nagle otwierają sie i staje w nich Rzym w koszuli nocnej i
szlafmytce na głowie, w ręku trzyma misia*
R:
co jest? *ziewa*
N:
Zwolni nas pan z dzisiejszych lekcji!
T:
Voltaire zniknął!
R:
Jejku, to nieciekawie, Chcecie go poszukać, mam racje? Dobrze
zwolnię was *ziewa i uśmiecha sie*
N:
La rigrazio di tutto che a fatto per me *mówi kłaniając sie
jak Japonia*
N:
to choć Tsume, idziemy *porywa ją za rękaw koszulki i wlecze za
sobą*
T:
Do widzenia!
R:
Do widzenia i życzę powodzenia w poszukiwaniach *zamyka drzwi*
T:
Haha, dobrze poszło, to gdzie idziemy?
N:
Hy, nie wiem. Na miasto? Pozwiedzamy może Rzym, w końcu jesteśmy
tu już drugi rok a jeszcze nie miałyśmy okazji pozwiedzać
T:
Oo, super ^^
N:
Możemy też iść do Watykanu zobaczyć papieża
T:
Przyjmie nas? Fajnie by było, lubię go... A-a-ale... Ja nie znam
włoskiego... D:
N:
No problemo, io parla italiano *uśmiecha się* poza tym papież umie
angielski
T:
Uf, to dobrze...
N:
Kurna, zapomniałam telefonu -.-' musimy sie wrócić do pokoju
T:
Musimy? Ale... Zostawiliśmy tam Tośka...
N:
Wiem, ale ja bez telefonu nie ruszam się z Akademii. Jednak
perspektywa Tośka, który w każdej chwili może sie
obudzić... trudno przeżyje ten jeden dzień bez niego
T:
To mugolskie urządzenie, przeżyje się bez niego...
N:
Mam nadzieję *wychodzą ze szkoły*
T:
Dobra, to do Watykanu..
*po
jakimś czasie w mieście. Neco zaczepia jakiegoś przechodnia*
N:
Scusi per il disturbo. Non e l strada per Vaticano?
Gość:
Dave ritornare e vada diritto fino all'incrocio con semafori.
N:
Grazie mille dell'aiuto *zwraca sie do Tsume* juz wiem jak iść!
T:
Super... *przygląda się ciasteczuniom na wystawie*
N:
Co tam paczysz? *podchodzi*
T:
Smacznie to wygląda... *wspomina wczorajszą lekcję gastronomii, na
której spaliła Macarons*
N:
Cóż, pewnie kilka eurasów trzeba zabulić *myśli*
musimy cofnąć się do tamtego skrzyżowana *wskazuje ręką* i
pójść w druga ulice
T:
Oke *ślepo podąża za Neco*
N:
*po chwili* no już widać Watykan
T:
Łooo *paczy na bazylikę*
N:
Spora jest *rozgląda sie* tylko co tu tak pusto?
T:
wiesz, środek dnia pracującego
N:
W sumie,hy pacz! *wskazuje balkon papieża* czy tam przypadkiem nie
chodzi Volti?
T:
Volti...? D: *mruży oczy*
N:
on chyba spaceruje po papieskim balkonie
T:
Nie... D:
N:
No ale jak nie on to kto? wygląda identycznie *podchodzi bliżej*
T:
Volti! Złaź stamtąd! Co ty wyprawiasz? *drze się*
*Jenot
siedzi z satysfakcją na pyszczku machając końcem ogona*
N:
i co teraz? *paczy na Tsume*
T:
Idziemy tam! *zrywa się do biegu*
N:
Do papieża?! *biegnie za nią ciut przerażona*
KONIEC
RETROSPEKCJI
I
w ten właśnie oto sposób stratowałyśmy połowę duchownych
w Watykanie, Tsume potrąciła papieża za co ja później
musiałam przeprosić, a ten zaprosił nas na obiad. Jednak gdy
weszłyśmy do sali, ujrzałyśmy przy stole dobrze nam znanego
antychrysta i naszego kierowce autobusu – Alucarda.
-
Co on tu robi?
- Alucard to mój dobry znajomy, dobrze sie nam rozmawia i często tu bywa – odrzekł papież uśmiechając się szeroko.
- Dziwne... antychryst numer 1... tutaj... - zamyśliła się moja współlokatorka i nagle jak na zawołanie Alucard znalazł sie koło nas.
- A wy dziewczynki nie macie przypadkiem jakiś lekcji? - zapytał dziwnie szczerząc zęby.
- I tak i nie – powiedziała Tsume.
- No już, już – wampir zaczął nas popychać w stronę wyjścia – odprowadzę was z powrotem do szkoły.
- Co? Nie! - zaprotestował Pan Olo, ale to nic nie dało i Alucard niemal wyrzucił nas z sali.
- Alucard to mój dobry znajomy, dobrze sie nam rozmawia i często tu bywa – odrzekł papież uśmiechając się szeroko.
- Dziwne... antychryst numer 1... tutaj... - zamyśliła się moja współlokatorka i nagle jak na zawołanie Alucard znalazł sie koło nas.
- A wy dziewczynki nie macie przypadkiem jakiś lekcji? - zapytał dziwnie szczerząc zęby.
- I tak i nie – powiedziała Tsume.
- No już, już – wampir zaczął nas popychać w stronę wyjścia – odprowadzę was z powrotem do szkoły.
- Co? Nie! - zaprotestował Pan Olo, ale to nic nie dało i Alucard niemal wyrzucił nas z sali.
-
No dobra, chodźmy do tej piekarni na ciastka, które tak
smacznie wyglądały – stwierdziłam, chwytając Tsume za rękaw
koszulki i wyprowadzając z pałacu papieskiego, ale zorientowawszy
się, że o czym zapomniałyśmy, dodałam – Shit, Volti tam
został.
Jak na rozkaz, jenot wyleciał z pałacu i wskoczył swojej właścicielce na głowę. Teraz mając pewność, że wszystko mniej więcej jet na swoim miejscu ruszyłyśmy do ów wcześniej wspomnianej piekarni a po wykupieniu połowy wypieków, wreszcie skierowałyśmy sie z powrotem do akademii.
Jak na rozkaz, jenot wyleciał z pałacu i wskoczył swojej właścicielce na głowę. Teraz mając pewność, że wszystko mniej więcej jet na swoim miejscu ruszyłyśmy do ów wcześniej wspomnianej piekarni a po wykupieniu połowy wypieków, wreszcie skierowałyśmy sie z powrotem do akademii.
-
ściemnia się – stwierdziłam ciamkając piernika.
- No tak, i ciekawi mnie co tam się dzieje w tym Watykanie – mruknęła Tsume dając Voltiemu jedną kremówkę z jagodami.
- Mnie też, ale wolę sie w to nie mieszać
- Cóż... wiem co będę robić w najbliższym czasie.
- Więc dobrze by jednak było stać się tym animagiem, co nie?
- Wiem, jeszcze dzisiaj zamawiam książki do zaawansowanej transmutacji – obwieściła oficjalnie.
- No tak, i ciekawi mnie co tam się dzieje w tym Watykanie – mruknęła Tsume dając Voltiemu jedną kremówkę z jagodami.
- Mnie też, ale wolę sie w to nie mieszać
- Cóż... wiem co będę robić w najbliższym czasie.
- Więc dobrze by jednak było stać się tym animagiem, co nie?
- Wiem, jeszcze dzisiaj zamawiam książki do zaawansowanej transmutacji – obwieściła oficjalnie.
-
Chętnie położyłabym się teraz w moim łóżku i wreszcie
sie wyspała – uśmiechnęłam się, a widząc rozbawioną minę
Tsume, dodałam – No, co? Serio chce mi się spać.
Nie minęła może godzina i obie szłyśmy już akademikowymi korytarzami wprost do naszego pokoju, który mieścił się na samym końcu pierwszego piętra.
- Mam wrażenie, że o czymś zapomniałam – stwierdziłam w pewnym momencie.
- O telefonie – Tsume podsunęła mi myśl.
- Nie... to nie to... Kij! Ja chce już spać!
Otworzyłam gwałtownie drzwi od naszego pokoju i od razu rzuciłam się na łóżko, ale jak szybko się na nim znalazłam, tak szybko z niego zleciałam.
- TOSIEK!
- Co jest? - Hiszpan usiadł na łóżku i gładził sie po czule, gdzie przed chwilą nabiłam mu guza.
- ŁO KURDE! - zakrzyknęła Tsume.
- Kurde! - usiadłam na podłodze.
- Ty... ty tu spałeś cały czas?
- No... tak – odrzekł Antonio ze stoickim spokojem na twarzy.
- Po cholerę – mruknęłam niemrawo wstając i otrzepując spodnie.
Tsume stała chwile nic nie mówiąc i obserwując dalszy ciag wydarzeń, który miał tutaj miejsce.
- A teraz won!
- Co?
- Won mi z pokoju! - warknęłam i nie widząc żadnej reakcji Antonia wzięłam go za fraki i wyrzuciłam za drzwi
- A nasz spotkanie? - zapytał.
- Teraz jest już za późno – odrzekłam obojętnie.
- To juro po lekcjach po ciebie wpadnę – uśmiechnął się szeroko a ja zatrzasnęłam drzwi.
Nie zwracając uwagi na nic wywaliłam wszystko z łóżka i położyłam się na samym materacu.
- Idę spać – stwierdziłam.
- NIE! - Volti zeskoczył z ramienia Tsume na biurko – Jaka beka życia! - zaśmiała się i biorąc swój miecz wybiegła z pokoju a ja wreszcie zasnęłam.
Nie minęła może godzina i obie szłyśmy już akademikowymi korytarzami wprost do naszego pokoju, który mieścił się na samym końcu pierwszego piętra.
- Mam wrażenie, że o czymś zapomniałam – stwierdziłam w pewnym momencie.
- O telefonie – Tsume podsunęła mi myśl.
- Nie... to nie to... Kij! Ja chce już spać!
Otworzyłam gwałtownie drzwi od naszego pokoju i od razu rzuciłam się na łóżko, ale jak szybko się na nim znalazłam, tak szybko z niego zleciałam.
- TOSIEK!
- Co jest? - Hiszpan usiadł na łóżku i gładził sie po czule, gdzie przed chwilą nabiłam mu guza.
- ŁO KURDE! - zakrzyknęła Tsume.
- Kurde! - usiadłam na podłodze.
- Ty... ty tu spałeś cały czas?
- No... tak – odrzekł Antonio ze stoickim spokojem na twarzy.
- Po cholerę – mruknęłam niemrawo wstając i otrzepując spodnie.
Tsume stała chwile nic nie mówiąc i obserwując dalszy ciag wydarzeń, który miał tutaj miejsce.
- A teraz won!
- Co?
- Won mi z pokoju! - warknęłam i nie widząc żadnej reakcji Antonia wzięłam go za fraki i wyrzuciłam za drzwi
- A nasz spotkanie? - zapytał.
- Teraz jest już za późno – odrzekłam obojętnie.
- To juro po lekcjach po ciebie wpadnę – uśmiechnął się szeroko a ja zatrzasnęłam drzwi.
Nie zwracając uwagi na nic wywaliłam wszystko z łóżka i położyłam się na samym materacu.
- Idę spać – stwierdziłam.
- NIE! - Volti zeskoczył z ramienia Tsume na biurko – Jaka beka życia! - zaśmiała się i biorąc swój miecz wybiegła z pokoju a ja wreszcie zasnęłam.