Muzyka

sobota, 30 listopada 2013

NPR - Hej, jestem Anglia + Bonus

Ech… kolejny rozdzialik NPR (Niezwykłe Przypadki Rozdróżki), wreszcie coś z Anglią udało mi się wybazgrolić, co prawda na niemieckim, ale nie wnikajmy w szczegóły :)
Ale zanim to, pozwolę sobie umieścić krótki komiks (rysowany moją kreską) o Polsce i Litwie:
„Słońce tego lata grzeje co najmniej tak, że mogłoby wysmażyć wszystkich jak prażynki” pomyślał pewnego letniego dnia Iwan przechodząc niedaleko domu wesołej rodzinki Vargasów, gdzie domownicy, ów wspaniałej posiadłości opalali się w ogródku.
Feliciano wytargał z kanciapy nadmuchiwany basen i zaczął go pompować, piszczącą pompką, przez co zasłużył na bany od brata:
– Kurna, co ty wyprawiasz?
– Nie widać? Przepraszam braciszku, ale chyba nie jesteś ślepy. Pompuje basen. Nalejemy tam zimnej wody. – Veneziano na moment oderwał się od swojej głośnej czynności.
– To rób to, kurna, ciszej!
No i Feliciano został zmuszony do wypluwania płuc usiłując napompować basen, który jak się później okazało posiada ogromną dziurę.
– A ty nie powinnaś być w pracy? – zapytał Lovino podczas gdy Veneciano usiłował zakleić dziurę w basenie taśmą do rur.
– Braciszku, co tobie? Przecież dzisiaj jest sobota. – odrzekła spokojnie Trzcianka.
– VE!~ – zachlipał Feliciano. – Tej dziury nie da się zakleić! Bu…
– To nie bucz, i kurna, idź nad jezioro. – burknął Romano. – Z dwieście metrów i masz kurna, plażę!
– NIE DRZYJ SIĘ NA NIEGO! – Wenezja stanęła w obronie brata, który o mało co się nie rozpłakał. – Jeżeli chcesz, Feli, możemy iść na miasto po nowy basen.
– Naprawdę, sorella? – Vargas aż z wrażenia otworzył bursztynowe oczka a kiedy siostrzyczka Trzcianka przytaknęła, uwiesił się jej na szyi z radosnym: – Ve!~ Grazie, sorella!
Dosłownie minutę później Feliciano stał przed drzwiami gotowy do wyruszenia w podróż w miasto.
– Lovino, jesteś pewny, że nie chcesz z nami iść?
– Tak, kurna, jestem!
Tak więc Trzcianka i Włochy Północne opuścili dom i z ogromnymi uśmiechami od ucha do ucha ruszyli w stronę centrum miasta, po nowy basen dla Feliciano.
Veneziano szedł raźnym krokiem przed swoją młodszą siostrzyczką, co rusz to rozglądając się na wszystkie strony kiedy mijały go jakieś dziewuszki. Na co Roma tylko bezsilnie kręciła głową. Rzeczywiście było strasznie gorąco, więc rodzeństwo wstąpiło na lody. Feliciano zachwycony wystawą w zoologicznym wstąpił do niego aby pooglądać zwierzątka. W tym czasie Rozdróżka ukryła się w cieniu na pobliskim przystanku autobusowym. Ledwo co się oparła o zimny metal a już zerwała się na równe nogi, gdy jej oczy dostrzegły dziwne, antyczne krzesło obok wielkiego bagażu w szkocką kratę. Dziewczyna podeszła więc do tajemniczego krzesła i zaczęła się mu przyglądać.
– Mam wrażenie, że już gdzieś kiedyś widziałam to krzesło. – powiedziała cicho i już chciała je dotknąć gdy ktoś jej przeszkodził.
– Nie ruszaj!
Spojrzała w stronę, z której dochodził głos. Stał przed nią niski, blondwłosy Brytyjczyk, którego brwi były… dość bogate i zapewne mógłby sprezentować je jeszcze kilku osobom.
– Jeśli usiądziesz czeka cię śmierć. To krzesło Busby’ego. – wyjaśnił Arthur.
– Wiedziałam, że skądś je znam. – uśmiechnęła się Wenezja. – Nazywam się Wenezja Roma Vargas. Siostrzyczka Włochów i personifikacja tego miasta. Ty pewnie jesteś Arthur Kirkland, Anglia, prawda?
– W własnej osobie. – Anglia poczuł się dowartościowany, bo poznany. – Ale nie wiedziałem, że Vargasowie mają siostrę…
– Trochę to skomplikowane. – stwierdziła Trzcianka lecz po chwili wręcz pisnęła z zachwytu. – Ale ładny jednorożec. O i jest też wróżka. Ale malutka, hehe.
Arthur stał jak wryty. Obok niego lewitowali jego niewidzialni dla wszystkich przyjaciele.
– Ty… ty je widzisz? – wydukał Kirkland.
– No tak… To źle? – stwierdziła Trzcianka trzymając w rękach zielone COŚ Arthura.
– O! Anglia, ciao! – Feliciano powrócił ze swojej podróży pokemon i przywitał się z Arthurem. – To jak sorella, idziemy po basenik?
– Jasne. – przytaknęła. – Anglio, idziesz z nami?
– Muszę tylko wysłać bagaż współlokatorowi. – blondyn już chciał wyciągnąć zza pazuchy różdżkę, lecz wstrzymał się nie wiedząc czy powinien zrobić to przy Wenezji.
– Spoko, Arci. Siostrzyczka też się bawi magią. Jest profesjonalną tarocistką, wiesz? – Feliciano poklepał Anglię po plecach a ten ponownie zaskoczony wyciągnął magiczny kijek i wysłał bagaż tam gdzie jego miejsce.
No i w trójkę teraz wstąpili do miejskiej galerii handlowej. Veneziano popędził od razu na piętro do działu dla dzieci aby poprzeglądać kolorowe baseniki. Jako że na przeciw działu dziecięcego znajdowała się mała kawiarenka i dochodziła godzina piąta, Trzcianka i Anglia wstąpili tam na herbatę. Brytyjską rzecz jasna.
– Ah, tak już rozumiem. – powiedział Arthur, kiedy dziewczyna opowiedziała mu swoją historię. – A twojego dziadka to znałem, i to bardzo dobrze.
Wtem nagle, jak huragan Helena do kawiarenki wpadł Francja.
– TY! – jego palec utkwił się w Arthurze. – Ty i te twoje magiczne sztuczki! Myślisz, że jak wyślesz swoje przeklęte krzesło do mojego domu…
– Zamknij się, żabojadzie! – ryknął Anglia i obaj panowie standardowo zaczęli się bić i tarzać po ziemi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz